Rozwód bez zgody małżonka – czy to możliwe?
Opublikowano: 17 lutego 2023Złożenie przez jednego z małżonków pozwu o rozwód nie oznacza automatycznie rozwodu. Zwłaszcza jeśli współmałżonek nie zgodzi się na rozwód. Przyczyn odmowy może być wiele: kwestie religijne, miłość, strach przed rozstaniem, ale także chęć zrobienia na złość. Czy to oznacza, że bez zgody małżonka nie sposób się rozwieść? Niekoniecznie. Wszystko zależy od okoliczności konkretnej sprawy.
Zacznę od podstaw. Co do zasady, jeżeli między małżonkami nastąpił trwały i zupełny rozkład pożycia małżeńskiego, każdy z małżonków może żądać rozwiązania małżeństwa przez rozwód. Formalnie decyzję podejmuje sąd, który ocenia, czy do rozkładu rzeczywiście doszło, a jeśli tak – czy taki rozkład ma cechy trwałości (jeśli nie ma, sąd może orzec separację).
Dzieje się tak nawet w przypadku tak zwanego rozwodu ugodowego. Jeśli pozew zawiera żądanie rozwodu bez winy, a współmałżonek zgadza się na taki rozwód, sąd nie będzie badał winy, ale to nie oznacza, że automatycznie da rozwód. Decyzja wciąż jest w rękach sądu. Owszem, faktycznie takie sytuacje nie są częste, ale nie są wykluczone. Niezależnie od woli małżonków rozwodowi może się sprzeciwić dobro małoletniego dziecka. Jeśli dziecko jest dotknięte niepełnosprawnością, a w ocenie sądu koniecznie jest ścisła współpraca rodziców dla dobra dziecka, można spodziewać się, że sąd rozwodu nie da.
Ale wracając do tematu – co w sytuacji, kiedy współmałżonek, niezależnie od treści pozwu, po prostu nie zgadza się na rozwód?
Przede wszystkim taki rozwód staje się rozwodem z orzekaniem o winie (nawet jeśli pozew zawiera wniosek o zaniechanie orzekania winy). Można to ująć nawet inaczej – domyślnym postępowaniem jest rozwód z orzekaniem o winie. Rozwód bez winy jest wyjątkiem, który wymaga jednoznacznie wyrażonej zgody na nieorzekanie o winie. A skoro tak, to brak zgody na rozwód (obojętnie z jakiej przyczyny) wymusza orzekanie o winie. W praktyce oznacza to, że sąd zwróci się do powoda/powódki o zmianę stanowiska.
Zmiana stanowiska czyli co?
Do wyboru jest niewiele wariantów – żądanie winy wyłącznej małżonka pozwanego, żądanie winy wspólnej albo cofnięcie pozwu. W pierwszym i drugim przypadku trzeba, nawet jeśli się nie chce, sformułować zarzuty wobec współmałżonka i wskazać dowody. I nastawić się na nieprzyjemny bój w sądzie.
A nie można – dla tak zwanego świętego spokoju – zażądać winy własnej? Na logikę to najprostsze rozwiązanie. Mąż/żona nie chce rozwodu, to wezmę winę na siebie i będę miał temat z głowy. Niestety nie. Bowiem oznacza to, że rozwodu żąda małżonek winny, małżonek niewinny nie wyraża zgody, a przepis jasno stanowi, że w takiej sytuacji sąd oddala powództwo. Czyli nie orzeka rozwodu. Lapidarnie rzecz ujmując – można wziąć winę na siebie tylko wówczas, jeśli współmałżonek zgadza się na rozwód.
To jednak też nie jest automatyzm. Jeśli sąd dojdzie do wniosku, że odmowa zgody na rozwód jest w konkretnej sprawie sprzeczna z zasadami współżycia społecznego, to sąd może nie uwzględnić braku zgody. I formalnie orzec rozwód. Przykładowo – strony nie mieszkają ze sobą od kilku lat, nie utrzymują kontaktu ze sobą, nie podejmują żadnych prób odbudowy relacji, a pozwany małżonek nie zgadza się na rozwód na zasadzie „nie, bo nie”. Wówczas nie sposób dać ochronę takiemu stanowisku. Jest bowiem oczywiste, że brak zgody nie jest umotywowany w sposób akceptowany społecznie.
Czy dużo mam takich przypadków? Pomimo niemal dziesięcioletniej praktyki – ani jednego.
Naprawdę nie chcę rozwodu — czy małżeństwo da się jeszcze uratować?
I to jest bardziej złożony temat. W praktyce sądów warszawskich sam brak zgody na rozwód, nawet najlepiej umotywowany, daje bardzo minimalne szanse na oddalenie powództwa. Jest w tym pewna logika. Jeśli ludzie nie mieszkają ze sobą, upływają kolejne miesiące separacji, strona powodowa jednoznacznie deklaruje, że nie kocha współmałżonka i nie chce z nim być, to nawet jeśli sąd oddali powództwo, nikt nie zmusi małżonka do powrotu do wspólnego życia ani do odbudowy uczuć.
Czy zatem skoro przyszedł pozew, to zawsze trzeba się zgodzić na rozwód?
Niekoniecznie. Miałem taką bardzo nietypową sprawę, która nie zakończyła się rozwodem. Zgłosiła się do mnie klientka, która oznajmiła mi na początku spotkania, że musi się rozwieść, mimo iż tego nie chce. Małżeństwo miało długi staż i dorosłe już dziećmi. Małżonkowie przeżywali pewien kryzys, ale zdaniem klientki wciąż się kochali.
Po jednej z kłótni męża poniosły nerwy i obraził żonę. Oboje byli ludźmi dość kulturalnymi, więc zdarzenie bardzo odcisnęło bardzo mocne piętno na emocjach obojga. Co więcej, to mąż stwierdził, że przekroczył granicę, zza której już nie ma odwrotu. Wyprowadził się i złożył pozew o rozwód bez orzekania o winie. Wystarczyło teraz, aby żona zgodziła się na rozwód i sprawa byłaby zakończona.
Jednak klientka miała wiele wątpliwości. Przed wizytą u mnie konsultowała sprawę u innej prawnika. Mój poprzednik stwierdził, że w takiej sytuacji nic nie da się zrobić, a orzeczenie rozwodu jest praktycznie przesądzone. Trzeba się pogodzić z faktami, dać mężowi rozwód i żyć dalej samemu. Klientka nie była co do tego przekonana. Twierdziła, że rozmawiała z mężem i że on wcale nie jest przekonany do rozwodu, a tylko dziwacznie rozumiany honor nie pozwala mu na zmianę stanowiska.
Klientka przyszła do mnie bardziej po nadzieję niż rozwiązanie. Jednak wspólnie uznaliśmy, że jeśli ona chce zawalczyć o swoje małżeństwo, a wszystko wskazuje na to, że decyzja męża nie jest ostateczna, to klientka powinna odmówić rozwodu. Zwłaszcza że nie ma nic do stracenia. W efekcie w odpowiedzi na pozew napisaliśmy, że klientka nie zgadza się na rozwód, bo chce ratować małżeństwo, a są ku temu widoki. Zarazem zawarliśmy zastrzeżenie, że jeśli jednak mąż podtrzyma stanowisko, kobieta zgodzi się na rozwód.
Po tym piśmie mąż skontaktował się z żoną i małżonkowie zaczęli ze sobą rozmawiać. Po dwóch tygodniach przyszło też pismo od pełnomocnika męża – cofnięcie pozwu. Sąd umorzył postępowanie, czyli do rozwodu nie doszło.
Podsumowanie
Generalnie sądy udzielają rozwodów, choć trzeba pamiętać, że to nie małżonkowie, lecz sąd podejmuje decyzję. Brak zgody na rozwód rzadko bywa skuteczną tamą dla rozwodu, najczęściej jest sporym utrudnieniem. Ale jak pokazuje przytoczony przykład, nawet w pozornie beznadziejnej sytuacji trzeba kierować się sercem.